Rozwój osobisty – dotknij, zobacz, doświadcz!

To efektownie brzmiące hasło kojarzy się na pewno z szeregiem pozytywnych doznań i zmiany na lepsze, ale tak naprawdę, kiedy rozmawiam ze swoimi klientami, słyszę, że nie do końca wiedzą, jak się za to zabrać. Brakuje im także systematyczności, a czasem wiary w to, że to oni sami mogą wiele zmienić w swoim życiu. Zastanawiałem się, jaki wstęp byłby najlepszy, by zachęcić Cię do publikacji z zakresu coachingu i do głowy przyszło mi tylko jedno, tj. kilka słów od osoby, która już tego doświadczyła:

„Kiedy słyszałam słowo coaching – na myśl przychodziło mi modne, popularne ostatnimi czasy słowo, które gdzieś tam kojarzy się ze szkoleniami. Same szkolenia z kolei często wyglądały jak „odbębnienie” danego tematu i „odhaczenie” zadania. Nic, absolutnie nic, co mogłoby zmienić podejście czy myślenie. Oczywiście nie zawsze, ale jednak to dość częste zjawisko. Tym samym coaching nie był dla mnie nigdy niczym wartym zainteresowania.

Inne skojarzenie: „Coach – …to aż tak ze mną źle, że ktoś mi musi doradzać?”. 🙂

„…Aż pewnego razu, gdy zaczynałam swoja karierę zawodową, a właściwie własną działalność, temat powrócił. Kiedy człowiek zaczyna swój biznes, jest swego rodzaju wędrowcem. Szuka, sprawdza, zaczyna doświadczać. Chciałam się dobrze przygotować do rozplanowania swojego biznesu i koleżanka jakoś tak między wierszami wspomniała o tym, że przeszła taką drogę właśnie z coachem. Pomyślałam „a co mi tam, spróbuję”.

Efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. To wszystko jest po „coś”, a ja sama zobaczyłam, jak tak naprawdę wygląda mój obraz i wizja całej kariery. Co jest dla mnie ważne i co muszę zrobić by osiągnąć wszystko to, co planowałam. Zobaczyłam rzeczy, których nigdy wcześniej po prostu nie dostrzegałam. Mogłam zweryfikować swoje plany cele ale przede wszystkim drogę, jaką miałam iść by zwyczajnie osiągnąć sukces. I jedno jest pewne…teraz chce więcej i więcej. To wciąga, bo jeśli widzisz efekty, to nie chcesz już stać w miejscu!”.

W pewnym momencie rozwoju każdy potrzebuje swojego osobistego coacha. W sporcie jest to normą (zawodnik-trener), dlaczego w biznesie wciąż bywa zaskoczeniem?