Zaangażowanie kluczem do sukcesu

Inspiracją do powstania większości artykułów są codzienne sytuacje życiowe. Nie inaczej było w przypadku tego, który dotyczy kwestii zaangażowania. A zaczęło się od tego, że klientka zadała mi pytanie: „Jaką mam szansę osiągnąć swój cel?”. Odpowiedziałem: „To zależy od poziomu Twojego zaangażowania”.

Lubimy patrzeć, jak innym „się udaje”. Z natury jednak im zazdrościmy, zwłaszcza jeżeli jesteśmy znacznie bliżej na drodze do osiągnięcia własnego celu. Dlaczego? Bo nam się nie chce. Może mówię o Tobie, być może o kimś z Twojego otoczenia. Ale zauważ, ile osób opowiada o tym, co robi, a tak naprawdę wciąż stoi w miejscu.

Wróćmy na chwilę do określenia „im się udało”, które wielokrotnie słyszy się w każdym środowisku – niezależnie od stopnia wykształcenia czy branży, w jakiej się znajdujemy. To nie kwestia szczęścia i wygranej na loterii, a ogromnego zaangażowania, poświęconego czasu, pracy, nauki i zdobywania doświadczenia. Wiele nieprzespanych nocy, chwili zwątpień, porażek zawodowych i niezrozumienia przez otoczenie. Każdy, którego dziś widzisz jako człowieka sukcesu, przeszedł trudną drogę, zanim dotarł do miejsca, w którym znajduje się dziś. Wielokrotnie musiał poświęcać coś w imię czegoś, a myślę, że przede wszystkim czas dla rodziny, siebie i znajomych. Aby osiągnąć pewien pułap, w pierwszej kolejności trzeba umieć rozmieszczać priorytety na liście zadań, dzielić rzeczy na ważne i ważniejsze, żeby w ostateczności zapewnić sobie spokój, uznanie czy finansowy fundament zapewniający bezpieczeństwo i stabilizację. Więc nie „im się udało”, a „ciężko na to zapracowali”.

Jedna z osób, z którą prowadzę regularne coachingi, opowiadała mi kiedyś przy luźniejszej rozmowie, że znajomi często do niej dzwonią z propozycją wyjścia, spotkania, a ona w 80% przypadków odpowiada: „Dziś pracuję, nie mam czasu”. Po którejś takiej odpowiedzi usłyszała: „Ale się nudna zrobiłaś!” – pół żartem, pół serio, ale już na tym etapie swojego rozwoju osobistego i zawodowego zaczęła stykać się z niezrozumieniem przez otoczenie. Jednakże to jej droga i chęć działania sprawiają, że czuje się dobrze i jest z siebie dumna. Nie potrzebuje braw publiczności, ponieważ dokładnie wie, do czego dąży oraz ile pracy jeszcze musi włożyć, aby to osiągnąć.

zaangażowanie

Wszystko, co opisałem w powyższych akapitach, mógłbym zamknąć w jednym słowie – „zaangażowanie”. Bez właściwego podejścia do tematu, faktycznej chęci osiągnięcia celu oraz wewnętrznej potrzeby, motywacji – nie ma możliwości, żeby osiągnąć sukces. Nie ma innej drogi jak stałe zdobywanie wiedzy i doświadczenia – nierzadko metodą prób i błędów. Najważniejsze, aby wyciągać wnioski i…działać!

Równie często w kontekście zaangażowania dochodzą mnie słuchy, że „jemu pomogli rodzice” lub „on/ona mieli łatwiejszy start” – być może tak było, ale…skąd wiesz?

Opowiem Ci historię dziewczyny, która dopiero po wielu latach stała się szczęśliwa, pomimo że z zewnątrz wyglądało, jakby osiągnęła już w życiu wszystko, więc powinna być z siebie zadowolona i czuć się spełniona. Jednak było dokładnie odwrotnie. Czuła się nieszczęśliwa i zagubiona.

Pochodziła z bogatego domu. Rodzice nie szczędzili pieniędzy na jej rozwój, potrzebne do codziennego funkcjonowania rzeczy czy typowe zachcianki nastolatki. Dostawała niemal wszystko, co chciała – pod jednym warunkiem – musiała spełniać ich oczekiwania. Zamknięta w złotej klatce realizowała plan rodziców. Studiowała na uczelniach. Zdobyła pracę w międzynarodowej firmie i szybko awansowała. Duma rodziny! Nieustannie (i nieświadomie) podnosiła sobie poprzeczkę…rodziców.  Pozornie miała wszystko – pieniądze, uznanie, tytuły, dumnych z niej rodziców, ale…nie była szczęśliwa. Po wielu latach realizowania życiowych planów mamy i taty oraz osiągania ich celów kosztem swoich marzeń, postanowiła się przebranżowić. Rzuciła pracę w korporacji i otworzyła własną działalność gospodarczą. Dziś robi, co chciała od zawsze, ale…wbrew woli rodziny i kosztem ich relacji, które obecnie nie są najlepsze. Wcześniej, nie chcąc być nie fair w stosunku do rodziców, którzy opłacili jej edukację oraz zapewnili finansowy spokój (dopóki nie zaczęła zarabiać własnych pieniędzy), wciąż robiła wszystko, aby ich zadowolić. Tym samym na wiele lat zapomniała o sobie, swoich potrzebach, o tym, co naprawdę lubi robić. A kiedy poinformowała rodziców, że rzuca pracę i zaczyna działać na własny rachunek – będąc już dojrzałą, pełną sukcesów zawodowych kobietą – spotkała się z ich dużą dezaprobatą i niezadowoleniem.

I nie ona jedyna. Takich przypadków znam znacznie więcej. Na szczęście znane są mi też inne historie.

Młoda dziewczyna jest atakowana przez otoczenie, ponieważ zarzucają jej, że wszystko, co osiągnęła, jest dzięki rodzicom. W jednej z publicznych wypowiedzi powiedziała bardzo ważną rzecz: „Jakie ma znaczenie, że rodzice mi pomogli w kontekście tego, gdzie jestem dzisiaj? Jestem im bardzo wdzięczna, że miałam takie wsparcie, ale gdyby nie moje zaangażowanie, chęć osiągnięcia celu i znalezienia się w miejscu, w którym jestem obecnie, na nic by mi były ich pieniądze”. Piękne słowa, które świetnie podsumowują każdy sukces.

To, z czym chciałbym Cię zostawić po tym artykule to, że wszystko zależy od Ciebie i Twojego zaangażowania oraz wewnętrznych potrzeb, które z kolei wynikają z wartości, jakie reprezentujesz. Cały worek pieniędzy nie pomoże, jeżeli na siłę będziesz realizował nie swoje cele.

Te i podobne tematy poruszam podczas szkoleń, warsztatów, a przede wszystkim coachingów, na które serdecznie Cię zapraszam!

Wojciech Gabryelczyk 
Business & Executive Coach

Schemat zachowań ludzkich Przepis na szczęście

Zachęcam
do kontaktu